Artykuł sponsorowany - Przyglądając się tym składnikom kosmetyków, których tajemnicze nazwy mogą budzić niepokój, często natrafiamy na laurylosiarczan sodu, znany też jako SLS.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułu i osobiste poglądy autora.
Przyglądając się tym składnikom kosmetyków, których tajemnicze nazwy mogą budzić niepokój, często natrafiamy na laurylosiarczan sodu, znany też jako SLS. W Internecie nie brakuje zarówno publikacji przestrzegających nas przed nim, jak i tych, które przestrzegają przede wszystkim przed demonizowaniem tej części składowej kosmetyków. Jak jest zatem w rzeczywistości?
SLS to anionowa substancja powierzchniowo czynna popularna ze względu na charakterystyczne dla siebie właściwości pianotwórcze i myjące. Pozwala na sprawne usuwanie tłuszczu, obniża napięcie powierzchniowe wody, a do tego umożliwia uzyskanie obfitej piany. Można go uzyskiwać w naturalny sposób wykorzystując w tym celu wyodrębniony z kokosa kwas laurynowy. Nie da się jednak ukryć, że zwykle produkty znajdujące się w sprzedaży bazują na SLS o syntetycznym pochodzeniu.
Już krótki opis jego właściwości może nam uzmysłowić, że SLS jest rozwiązaniem mile widzianym w kosmetykach. Trudno nie docenić choćby tego, jak skutecznie jest w stanie usuwać zanieczyszczenia zarówno z włosów, jak i z powierzchni skóry. Warto mieć jednak na uwadze również to, że zwalcza bakterię i jest skutecznym środkiem do walki z drobnoustrojami. Przeważnie możemy natknąć się na SLS analizując składy mydeł oraz różnego rodzaju kosmetyków wykorzystywanych do mycia twarzy. SLS pojawia się jednak również w odżywkach i szamponach do włosów oraz w różnorodnych kosmetykach do golenia.
Nie ma jednej, prostej odpowiedzi na pytanie o to, czy laurylosiarczan sodu jest składnikiem bezpiecznym. Eksperci są jednak zgodni, że tak długo, jak wykorzystujemy go w kosmetykach spłukiwanych, a do tego stosujemy je jedynie przez krótki okres, nie powinniśmy mieć powodów do obaw. Nie można jednak zapominać o tym, że SLS nie jest składnikiem obojętnym dla skóry Już choćby dlatego wiele osób wypowiada się na jego temat z daleko posuniętą rezerwą. Jeśli stosuje się go regularnie, należy liczyć się z ryzykiem uszkodzenia bariery hydrolipidowej skóry, a tym samym – z większą niż dotychczas utratą wody przez naskórek. SLS jest także jednym z tych składników, które są w stanie przyczynić się do pojawienia się reakcji alergicznych. Często można też przeczytać o tym, że jest w stanie zaostrzać zmiany skórne, jeśli osoba sięgająca po kosmetyk z SLS w jego składzie zmaga się z problemami dermatologicznymi takimi, jak choćby łuszczyca. Jeżeli myjesz głowę codziennie warto rozważyć używanie szamponu bez SLS. Wówczas raz na tydzień sięgnij po mocniejszy szampon z SLS.
Stosując kosmetyki z SLS w ich składzie można podjąć działania, których celem będzie minimalizacja ich ewentualnych skutków ubocznych. Warto pamiętać więc choćby o tym, że należy nakładać je jedynie na skórę, która została wcześniej zwilżona, a po użyciu – dokładnie je spłukiwać. Nie można też zapominać o tym, że o ile sporadyczny kontakt z SLS nie zaszkodzi nawet osobom szczególnie wrażliwym, nie można tego powiedzieć o kontakcie regularnym. Nie należy więc sięgać po kosmetyki z tym składnikiem zbyt często.
W pewnych okolicznościach należy jednak robić możliwie jak najwięcej, aby unikać SLS. O szczególną ostrożność apeluje się przede wszystkim do osób zmagających się z problemem skóry wrażliwej. SLS to również składnik, który nie jest wskazany w przypadku wszystkich tych osób, które borykają się z problemami dermatologicznymi. Warto zachować też daleko posuniętą ostrożność wobec tego składnika spodziewając się dziecka. SLS nie powinien być również częścią składową kosmetyków, po które sięgają rodzice niemowląt i małych dzieci przy ich pielęgnacji.
Fot.: valuavitaly/freepik.com